fresh&cool market: Rynek mleka – potencjał do zagospodarowaniaPowolny wzrost rynku produktów mlecznych skłania do opinii, że jest to rynek nasycony. Z drugiej strony, spożycie nabiału w Polsce - w porównaniu ze średnią unijną - jest niskie, powinno więc rosnąć.Co hamuje wzrost? Przede wszystkim, jak sądzą naukowcy z SGGW, niekorzystna relacja cen tej grupy produktów do innych artykułów spożywczych. Zapewne także złe nawyki żywieniowe oraz niska świadomość zdrowotna społeczeństwa. Wskazywać na to mogą słabe efekty rozpoczętej w 2002 r. wieloletniej kampanii reklamowej „Pij mleko! Będziesz wielki”, choć to najdłuższa i najbardziej rozpoznawalna kampania społeczna w Polsce. Słaby oddźwięk dziwi, bowiem bogata i różnorodna oferta produktów mlecznych może zaspokoić każdy gust.
Aktualnie kilkudziesięciu z ponad dwustu producentów ma w miarę lojalną klientelę. W miarę, bo nowości pojawiające się pod różnymi markami, kuszą smakami, ciekawą konsystencją, bioaktywnymi składnikami, wygodniejszymi opakowaniami.
Za dużo producentów?
W Polsce w przemysł mleczarski zainwestowały światowe koncerny - Danone, Lactalis, Arla Foods; a także firmy z niemieckiej czołówki - Hochland, Zott. W tym roku wszedł na nasz rynek niemiecki koncern Muller.
Na koniec 2008 r. w kraju było 224 przetwórców mleka (w 2000 r.: 324, w 2007 r.: 232 - według danych GUS). W porównaniu z większością krajów UE-15, w których działa po kilka liczących się firm mleczarskich, nasz rynek uważany jest za rozdrobniony. Największy z krajowych dostawców - Mlekpol przerabia rocznie około 1 mld litrów mleka. Zbliża się do tego poziomu Mlekovita. Aby wejść do czołówki 20 firm mleczarskich w UE, należałoby rocznie przerabiać minimum 2,5 mld litrów.
Większość polskich producentów to spółdzielnie o zasięgu lokalnym. Te niewielkie na ogół mają kłopoty zaopatrzeniowe, dystrybucyjne, finansowe.
- Działają z dnia na dzień, brakuje im strategii - mówi Mirosław Steć, prezes zarządu Hochland Polska. - Nie poczyniły koniecznych inwestycji i zabezpieczeń w okresie prosperity i teraz nie dają sobie rady w czasach dekoniunktury. Jeszcze kilka lat temu było około czterystu producentów mleczarskich, dziś jest dwustu, a za kilka lat ta liczba zmniejszy się do kilkudziesięciu - przewiduje.
Także zdaniem dr Jadwigi Seremak-Bulge z IERiGŻ, konsolidacja jest nieuchronna: liczba firm mleczarskich w Polsce może spaść za dziesięć lat nawet o 80 proc.
Na razie, w ocenie uczestników rynku, konsolidacja jest wciąż w początkowej fazie, mimo iż w ostatnich latach powstały cztery potężne grupy z polskim kapitałem: Mlekpol, Mlekovita, Polmlek i Lacpol. W ubiegłym roku wyglądało na to, że proces nabiera tempa. Do Mlekpolu dołączyły dwie spółdzielnie: Rolmlecz i Somlek, zwiększając liczbę zakładów do dwunastu. Grupa Lactalis powiększyła się o zakład mleczarski Obory i przejęła markę Jovi. W Mlekowicie planowano przejęcie SM Ostrołęka, a w OSM Piątnica przejęcie SM Kurpie. Te dwie transakcje nie doszły do skutku, głównie z powodu niepewnej sytuacji rynkowej. Dodatkowy czynnik hamujący procesy konsolidacyjne to - według Dariusza Sapińskiego, prezesa SM Mlekovita - unijne przepisy. Zgodnie z nimi pomoc dla konkretnego podmiotu nie może przekroczyć określonego limitu, a po połączeniu firm otrzymane przez nie kwoty są sumowane, co może oznaczać przekroczenie limitu i konieczność zwrotu dotacji. Mimo to Mlekovita planuje dalsze akwizycje, i to poza granicami kraju: w Czechach, na Słowacji, Litwie, w Rumunii i Bułgarii.
Artykuł dostępny jest w czerwcowym wydaniu miesięcznika fresh&cool market. Więcej informacji na stronie: http://www.fcmarket.pl/
pełna lista aktualności
|