Jednokolorowe do AzjiNadchodzi trzeci sezon sadowniczy bez rynku rosyjskiego. Program wycofywania nadmiaru jabłek się kończy, magazyny puchną, a rolnicy muszą wymieniać drzewka w sadach na nowe gatunki.Na początku lutego 2016 r. w
polskich magazynach zalegało ponad 1 mln ton jabłek (w zeszłym roku zebraliśmy
zaś ok. 3,2 mln ton). W stosunku do zeszłego roku polskie zapasy urosły o
blisko 16 proc. (dane według WAPA).
Do niedawna polscy sadownicy
byli ilościowymi mistrzami świata w eksporcie. Wszystko dzięki rynkowi
rosyjskiemu, dokąd płynęło ok. 55 proc. z 1,2 mln ton jabłek eksportowanych z
Polski. W 2014 r. Wladimir Putin zarządził embargo na żywność z UE i
eldorado się skończyło.
Sprzedaż jabłek w Polsce od
tamtej pory mocno wzrosła, tej zimy jest o 23 proc. wyższa od zeszłorocznej. To
jednak nie patriotyzm konsumentów miał tu znaczenie, ale zwiększona o blisko 30
proc. produkcja soku jabłkowego i koncentratu, sprzedawanego głównie za
granicę. To jednak wciąż za mało, by pokryć straty związane z zamknięcie rynku
rosyjskiego.
Dlatego polscy sadownicy zerkają
na kolegów z Włoch, którzy radzą sobie lepiej od Polaków, bo ich struktura
eksportu jest bardziej rozdrobniona. - Zmusiliśmy ich do tego sami.
Wypchnęliśmy Włochów z Rosji, nie byli w stanie z nami konkurować. Zdecydowali
się więc na modernizację sadów i skierowali się na rynki azjatyckie - mówi
Mirosław Maliszewski kierujący Związkiem Sadowników RP, zarazem poseł PSL.
Na razie ratunkiem dla
sadowników jest program wycofywania jabłek z rynku. Komisja Europejska zgodziła
się, by polscy sadownicy mogli złożyć w państwowych magazynach ponad 296 tyś.
ton jabłek, których nie mogą sprzedać, w zamian za odszkodowanie - 71 gr za
kilogram. W poprzednim sezonie sadownicy wykorzystali cały limit, w tym - na
razie tylko ok. 10 proc. Zdaniem resortu liczą oni na wzrost cen jabłek
deserowych pod koniec sezonu. Interwencyjne wykupy nie są jednak rozwiązaniem.
- Po pierwsze, jabłka wycofane trafiają za darmo do odbiorców w Polsce. To
oczywiście często cenna pomoc, ale wpływa na obniżenie zainteresowania kupnem
jabłek. Wycofane owoce powinny być rozdysponowane poza Unią Europejską - ocenia
Maliszewski. - Najważniejsza jest jednak przebudowa struktury sadów. Bez tego
nie uda się nam wejść na nowe rynki - tłumaczy.
W ostatnich latach gusty
konsumentów się zmieniły. Ci z Unii wybierają głównie bardzo twarde
słodko-kwaśne jabłka, „trzaskające w zębach". Ci z Azji, którą chcieliby
podbić Polacy, decydują się niemal wyłącznie na jednokolorowe, słodkie. Takich
jabłek, jakich pożąda Azja, jest w Polsce najmniej. Oznacza to, że potrzebna
będzie modernizacja na dużą skalę.
Więcej w: Gazeta Wyborcza
8/03/2016
pełna lista aktualności
|