Słodki chłopiec do biciaPolscy producenci żywności na potęgę zmieniają skład wyrobów. Ubywa z nich soli, tłuszczu, a przede wszystkim cukru.Polska Federacja
Producentów Żywności (PFPŻ) zapytała o swoich członków o
przemodelowywanie składu produktów. Producenci wyrobów śniadaniowych chwalą się
ograniczeniem w latach 2012-15 cukru przeciętnie o 23 proc., a w płatkach
kukurydzianych zmniejszenie zawartości soli o 15 proc. (w latach 2008- -15).
Sól znika też z koncentratów spożywczych - w ostatniej dekadzie zmniejszyła się
o 34 proc. i na tym nie koniec. Popularne ograniczenia dotyczą również
zawartości kwasów tłuszczowych i sodu. Przetwórcy zmniejszają też kaloryczność.
- Dyskusja o
wpływie żywności na zdrowie kreuje popyt na nowe, bardziej dopasowane
do zaleceń żywieniowych i obecnego stylu życia, rodzaje żywności. Jednym z
rozwiązań stosowanym przez przetwórców jest właśnie reformulacja produktów. Ma
ona zapewnić utrzymanie popytu na daną kategorię żywności dzięki podniesieniu
jej jakości oraz ograniczeniu liczby i rodzaju dodatków do żywności, aby
dopasować się do obecnych trendów - mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny
Polskiej Federacji Poducentów Żywności (PFPŻ).
Niektórzy producenci klasycznych
surowców, chcąc walczyć ze złym wizerunkiem składników, już uruchamiają
kampanie obronne. W połowie lutego ruszyła kampania branży cukrowniczej pod
hasłem „Chłopiec do bicia", która ma odczarować cukier. - Cukier
niesprawiedliwie obwinia się o wiele złych rzeczy, dlatego chcemy obalić mity.
Zdrowa dieta nie eliminuje cukrów w zupełności, ale je ogranicza. Od dłuższego
czasu zauważyć można trend wśród konsumentów i przetwórców do redukowania cukru
w produktach spożywczych. Jednak często zdarza się, że produkt ze zmniejszoną
zawartością cukru ma przez to większą zawartość np. skrobi lub tłuszczu, jest
więc tak samo lub jeszcze bardziej kaloryczny - twierdzi Michał Gawryszczak,
dyrektor Związku Producentów Cukru w Polsce.
Zdaniem Andrzeja Gantnera, na
rynku są dwie główne tendencje. To dopasowywanie produktów żywnościowych,
polegające na redukcji tłuszczu, cukru i soli, oraz produkcja z jak najbardziej
naturalnych składników, która jest wynikiem negatywnego wizerunku dodatków
do żywności w mediach. - Mimo że żaden dopuszczony do stosowania
w żywności dodatek nie może być szkodliwy, to widać wyraźny trend do
stosowania jak najmniejszej ilości dodatków, tzw. clean label, czyli czystej
etykiety, oraz stosowania dodatków pochodzenia naturalnego np. naturalne barwniki.
Jednocześnie trzeba pamiętać, że istnieje nieprzekraczalna granica redukcji
niektórych dodatków, bo zapewniają one bezpieczeństwo żywności, pełniąc
np. funkcje konserwujące - twierdzi dyrektor generalny PFPŻ.
Więcej w: Puls Biznesu
23/02/2016
pełna lista aktualności
|