Kto uratuje polskie ziemniaki?Tegoroczne zbiory ziemniaków w Polsce będą mniejsze od poprzednich o co najmniej 10 proc. Winna jest susza, ale i to że Polacy zmieniają swoje upodobania żywieniowe. Eksperci twierdzą, że polskich producentów ziemniaka może uratować tylko moda na frytki i chipsy.Zespół Monitoringu Zagranicznych Rynków Rolnych bije na alarm: w Polsce ziemniaków z roku na rok jest mniej. Według ekspertów Instytutu Ekonomiki Rolnictwa, od kilku lat w kraju systematycznie ograniczane są uprawy ziemniaka. Winne są ich niskie ceny skupu i stale rosnące koszty produkcji. Ziemniaka wypiera z rynku również bardziej opłacalne zboże. Dlatego tegoroczne zbiory ziemniaków powinny wynieść ponad 10,5 miliona ton. Znacząco spadła jednak powierzchnia upraw - do 530 tys. hektarów, czyli o 7 proc. mniej niż w 2007 r. Ziemniaki jako pasza nie są chętnie używane z uwagi na ich drogą produkcję i przygotowanie do podania zwierzętom. Przegrały też w starciu z konkurentami w gorzelni. Zmniejszyło się spożycie przez konsumentów. Doszły też zmiany klimatyczne związane z suszą i nierównomiernymi opadami - takie przyczyny upadku ziemniaka w Polsce podaje dr Wojciech Nowacki z Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Radzikowie, oddział w Jadwisinie. Gorzelnie wybrały żyto, kukurydzę, melasę, pszenicę. Zwykli zjadacze ziemniaków 70% - ryż, sałatki, makarony. Co jednak ciekawe, w krajach Unii Europejskiej od 1993 roku nie maleje ani wielkość produkcji, ani powierzchnia upraw. Ziemniaki są uprawiane w wielu rejonach świata, zajmując corocznie 18 mln ha powierzchni upraw. Należą do jednych z najważniejszych upraw rolniczych na całym globie. Polska nadal jest jednym z największych producentów ziemniaków na świecie obok takich państw, jak Rosja, Chiny, Ukraina, Stany Zjednoczone, Białoruś, ale ze stałym spadkiem produkcji o kilka procent rocznie. Powierzchnia uprawy ziemniaków maleje w Polsce już od początku lat 70. Od końca lat 80. uprawy ziemniaków zmniejszyły się o 43 proc. i w 1999 roku wynosiły 1,3 mln ha. Średnio spadała ona rocznie o 4,4 proc. Proces spadku areału uprawy nie został jeszcze zakończony i w każdej chwili może być przyspieszony - uważa Szymon Tarant z Akademii Rolniczej w Poznaniu. Najlepiej trzyma się Polska wschodnia i środkowa, gdzie przeważają gospodarstwa małe, nietowarowe, czyli nie produkujące na sprzedaż, ale dla siebie. Sytuacji nie ratują duże firmy przetwórcze - podpisują kontrakty tylko z wielkimi gospodarstwami i na ich frytki idą od jednego producenta setki tysięcy ton.
żródło: Polska Dziennik Zachodni
pełna lista aktualności
|