Stagnacja po rosyjskuWedług urzędu statystycznego Rosstat od początku roku żywność podrożała w Rosji o 10 proc., a do końca roku ceny mogą jeszcze poszybować. Władze twierdzą, że ogółem inflacja wyniesie nie więcej niż 8 proc. w skali roku. Z sondażu socjologicznego Centrum im. Jurija Lewady z minionego tygodnia wynika, że dwie trzecie Rosjan już odczuło wzrost cen wskutek antysankcji Putina.Z hipermarketów zniknęły włoskie sery, polskie
jabłka,
francuskie ostrygi i małże, norweski łosoś, australijska wołowina. Królują natomiast towary z Białorusi.
Białoruski rzekomo ser
pleśniowy, białoruskie ponoć krewetki: to nikogo w moskiewskich hipermarketach już nie dziwi. Kraj Łukaszenki czerpie profity za sprawą tzw.
reeksportu towarów
unijnych, a władze Rosji przymykają oko. Ponadto, podrożały też produkty lokalne.
Jednocześnie Rosjanie za sytuację obwiniają Zachód. 73 proc. Rosjan pozytywnie ocenia wprowadzenie antysankcji, 60 proc. nadal uważa, że
sprawy w kraju idą w
dobrym kierunku, a poparcie dla Putina sięga 88 proc.
(Więcej w: Tygodnik powszechny
19.11.2014)
pełna lista aktualności
|