O tym jak to naprawdę jest z
antybiotykami w hodowli drobiu rozmawiamy z prof. dr hab. Stanisławem Wężykiem
– emerytowanym pracownikiem Instytutu Zootechniki PIP.
- Stacja TVN w czerwcowym programie pt. "Afera
antybiotykowa w polskim przemyśle mięsnym" pokazała przypadki nadużyć
wśród producentów zwierząt, którzy w hodowli stosowali antybiotyki. Co Pan o
tym sądzi?
-
Sprawa jest oczywiście bulwersująca, ale trzeba pamiętać, że ujawnione
incydenty są odosobnionymi przypadkami, które nie uprawniają do nadawania
zaistniałej sytuacji znamion afer. Branża mięsna potępia takie sytuacje i tego
rodzaju przypadki łamania obowiązujących przepisów dotyczących użycia
antybiotyków. Rada Gospodarki Żywnościowej przy Ministrze Rolnictwa i Rozwoju
Wsi w wydanym oświadczeniu po emisji programu, przedstawiła w imieniu branży
mięsnej jednoznaczne stanowisko, że "stosowanie antybiotyków odbywa się w
produkcji krajowej jedynie zgodnie z przepisami i pod nadzorem uprawnionych
lekarzy weterynarii a inne użycie antybiotyków, w tym w celach profilaktycznych,
jest łamaniem prawa i powinno być ścigane przez właściwe organy".
Przedstawione w programie przypadki mają znamiona przestępstwa, które podlega
karze więzienia do 2 lat, a za wprowadzenie do obrotu nielegalnych substancji
zagrażających zdrowiu lub życiu wielu ludzi, prawo przewiduje karę od 6
miesięcy do 8 lat.
- Jak wygląda kwestia kontroli użycia antybiotyków?
-
Badając w mięsie udział substancji chemicznych, w 2011 r. pobrano 8 900 próbek,
wykrywając w 28 pozostałości leków, a rok później - w 22 próbkach, co stanowi
zaledwie 3% przypadków i jest wg dr J. Związka bardzo dobrym wynikiem. W 2012
r. skontrolowano 1300 obiektów, z czego 77 spraw skierowano do organów ścigania
lub okręgowej izby lekarsko-weterynaryjnej. W 2 ostatnich latach, odebrano
koncesje 6 hurtowniom farmaceutycznym i wycofano z obrotu 80 leków
weterynaryjnych, nie spełniających wymogów Prawa Farmaceutycznego. W ramach
programu "Zero tolerancji", Inspekcja Weterynaryjna przeprowadziła w
dniach 19-25 czerwca br. na terenie całej Polski 1090 kontroli w różnych
ogniwach łańcucha produkcji żywności pochodzenia zwierzęcego. Również pasze
bada się pod kątem obecności substancji przeciwbakteryjnych, niedozwolonych
antybiotyków - stymulatorów wzrostu lub pozostałości w nich leków nie objętych
rejestrem.
- Czy podejmowane są jakieś dodatkowe działania, które
zapewnią konsumentom bezpieczeństwo kupowanego mięsa?
-
Obecnie wdrażany jest program QAFP "Nowa Jakość w drobiarstwie"
promowany hasłem "Sprawdzony drób", w którym działania prowadzone są
na trzech płaszczyznach związanych z przeciwdziałaniem sytuacjom, o których
donoszą media. Są to:
1.
Kształtowanie wiedzy konsumentów na temat zasad produkcji bezpiecznej dla
konsumenta mięsa drobiowego, jego wartości i jakości.
2.
Stymulowanie u producentów mięsa drobiowego przestrzegania zasad jego
produkcji, zgodnych z prawem żywnościowym, w celu zapewnienia konsumentom
sprawdzonego produktu.
3.
Kontrolowanie wytwórców, producentów, a w szczególności produktów (ptaków -
żywca i mięsa) na każdym etapie produkcji aż do pozyskania produktu finalnego.
Założenia programu QAFP mają na celu zapewnienie potencjalnych konsumentów, że
produkty oznaczone tym certyfikatem jakości tj.: mięso kulinarne z piersi
kurcząt i indyków, odpowiadają standardom jakościowym przewidzianym Prawem
Żywnościowym i tym samym są w pełni bezpieczne dla konsumentów.
- Czy jesteśmy skazani na antybiotyki?
-
Boimy się antybiotyków, które chronią i leczą drób przed chorobami, a jakie
mamy do nich podejście sami? Wg badaczy z Uniwersytetu w Oxfordzie (WB), w
Wietnamie, powszechną praktyką jest posiadanie antybiotyków w domowych
apteczkach, a w wielu krajach, pacjent jest niezadowolony z wizyty u lekarza,
gdy ten nie przepisze mu antybiotyku, bez względu na jego stan zdrowia. Podobnie
na postępowanie lekarza weterynarii reagują niektórzy właściciele ferm zwierząt
gospodarskich i drobiu. Można tu zadać retoryczne pytanie: "skąd my to
znamy?".
Antybiotyki
same w sobie nie są złe. Złe jest stosowanie ich w niekontrolowany sposób. Dlatego
tak ważne są takie certyfikaty jak znak jakości QAFP. Konsument kupując w
sklepie drób w opakowaniu oznaczonym znakiem jakości QAFP może być pewny, że
podczas odchowu zwierząt, nie stosowano profilaktycznie i terapeutycznie
preparatów antybiotykowych.
- Czy istnieje jakaś alternatywa dla antybiotyków?
-
Choroby zakaźne rozwijają się najczęściej w warunkach niespełniających
podstawowych wymogów higieny i dobrostanu zwierząt. W XX wieku w Europie na
skutek poprawy higieny nastąpiła wyraźna poprawa ogólnego stanu zdrowotnego
ludności i zwierząt gospodarskich. W przypadku braku skutecznego antybiotyku,
stosuje się różnego rodzaju prebiotyki, probiotyki, synbiotyki i inne podobnie
działające preparaty. W poprawie sytuacji zdrowotnej całego łańcucha produkcji
żywności, muszą uczestniczyć zarówno producenci zwierząt, jak i pasz, lekarze
medycyny ludzkiej oraz weterynaryjnej, hurtownicy i sprzedawcy detaliczni a
także konsumenci.
Proponowane są różne sposoby rozwiązania tego problemu na fermie. Producenci w fermach
powinni spełniać nie tylko warunki higienicznego chowu, lecz także zmniejszyć
wielkość obsady zwierząt, karmić ptaki paszą wysokiej jakości także sanitarnej,
czy przestrzegać okresowych badań zwierząt przez służbę weterynaryjną. W
przypadku kurcząt mięsnych, utrzymywanych przez 40-45 dni, należy dążyć do
wytworzenia się u nich wysokiej reakcji immunologicznej. Warto też kierować się
zasadą, że lepiej jest zapobiegać niż leczyć. Poza tym producent żywca ma
obowiązek przestrzegania wytycznych FAO.
Wszystkie te rozwiązania są zgodne z zasadami systemu QAFP i mogą być stosowane
indywidualnie lub łączone ze sobą. Wszyscy, a szczególnie decydenci na wysokich
szczeblach, winni mieć świadomość, jak duże ma to znaczenie dla standardu życia
całego społeczeństwa.
Źródło: ŁR, portalspozywczy.pl