Pieniądze jakie przeznaczają firmy żywnościowe na wsparcie sprzedaży w kanałach dystrybucji nie powinny w żadnym razie należeć do fiskusa i w żadnym razie do sieci detalicznych. To złe podejście pokazujące niejako dostawców jako bezwolne podmioty gospodarcze do łupienia z każdej strony.
Pieniądze należą do dostawców i to oni powinni decydować, co z nimi zamierzają zrobić czyli przy ich pomocy zwiększyć przychody. To prawo do decydowania ma tutaj kluczowe znaczenie. Kluczowe z punktu widzenia swobody prowadzenia działalności gospodarczej, równego rozłożenia ryzyka transakcji handlowych, nie przerzucania kosztów funkcjonowania sieci na dostawców, swobody wyboru strategii marketingowej i sprzedażowej.
Te podstawowe w gospodarce wolnorynkowej swobody od wielu lat były sukcesywnie naruszane, a koszty tych naruszeń szły w setki milionów złotych wypompowanych z przemysłu żywnościowego i rolnictwa przez dystrybucję (nie tylko wielkopowierzchniową). Dlatego też odzyskiwane w procesach sądowych pieniądze nie powinny trafiać do Skarbu Państwa tylko do przedsiębiorców, którzy procesy wygrali. To dotyczy przeszłości i teraźniejszości współpracy pomiędzy dostawcami, a dystrybutorami detalicznymi ( i nie tylko bo podobne umowy możemy bez trudu znaleźć w handlu hurtowym).
Wychodząc z założenia, że pieniądze dostawców są ich i oni powinni mieć prawo swobodnego decydowania jak chcą je zaangażować w celu uzyskania przychodów, warto jednak zastanowić się co zrobić, aby współpraca pomiędzy dostawcami, a odbiorcami - na którą obie strony są skazane - wreszcie stała się normalną współpracą partnerów biznesowych opartą na zdrowych wolnorynkowych zasadach. Czy umowy sprowadzić tylko do ceny net - net, miejsca i sposobu dostawy oraz warunków płatności (bo tak właściwie powinno być zgodnie z obowiązującym prawem), a jeżeli tak to jak i gdzie umieścić wszystko co kryje się pod pojęciem "sales marketingu"?. Na podstawie jakich umów prowadzić marketing bezpośredni w punktach sprzedaży i kto ma o tym decydować, etc., etc...?
To ważne problemy nad którymi warto się zastanowić i być może ubrać w konkretne przepisy. Spokojne i zrównoważone podejście Ministra Kalemby wydaje się być dobrym punktem startowym do wypracowania wreszcie jakiś sensownych propozycji.
Jedno jest natomiast pewne, że tak jak było i jest dalej być nie może. Myślę że w końcu zdają sobie sprawę z tego nie tylko dostawcy ale również dystrybutorzy.
(Źródło: www.pfpz.pl).